W dniu 6 sierpnia 1955 r. zmarł Stefan Gawłowski, zapomniany już dziś poeta z Osięcin. Urodził się 23 sierpnia 1920 r. w Nieszawie (na pomniku – 17 lipca 1920 r.) jako jedyny syn Ignacego (policjanta w Osięcinach) i Marii z domu Duda urodzonej 27 lutego 1902 r. (na pomniku – 2 luty 1902 r.). Od 1920 r. zamieszkali w Osięcinach przy ul. Wiejskiej (ob. Marszałka Rataja) w sublokatorskim pokoju z kuchnią. W wieku 3-4 lat Stefan Gawłowski przeszedł chorobę Heinego-Medina, która uczyniła go na całe życie kaleką. W 1926 r. ojciec Gawłowskiego został zastrzelony w czasie pościgu za złodziejami bydła. Maria Gawłowska dostała jednorazowe odszkodowanie i miesięczną emeryturę po mężu, ale odszkodowanie wpłaciła na książeczkę, która przepadła wraz w wybuchem drugiej wojny światowej, a emerytura ledwo starczała na życie. Zajęła się krawiectwem i uzupełniała w ten sposób skromną emeryturę. Stefan Gawłowski rósł, ale ręce i nogi pozostawały ciągle jak u czteroletniego dziecka. Od najmłodszych lat miał niezwykle chłonny umysł. Czytać i pisać nauczyła go matka, ale pisał bardzo nieczytelnie bo dłonie z wykrzywionymi palcami ledwo mogły utrzymać pióro, a i rękoma poruszał z trudem. Dopiero od około 1934 r. Stefan Gawłowski miał wózek inwalidzki. Mieszkająca w sąsiedztwie Aniela Kiermasz, nieco tylko młodsza od Stefana Gawłowskiego, córka chrzestna Marii Gawłowskiej, często woziła go wózkiem po Osięcinach i okolicznym lesie. W podobny sposób zajmowali się Stefanem jego koledzy – rówieśnicy. Chętnie to robili bo opowiadał im wtedy o tym, co wyczytał w książkach i o tym, co usłyszał w radiu.
W tym czasie był już, jako samouk, bardzo wykształconym młodym człowiekiem. Uczył się z uporem. Od swoich rówieśników, uczęszczających do szkoły, zapoznawał się z opracowanym przez nich materiałem i praktycznie posiadał równą im wiedzę szkolną. Od czasu, kiedy nauczył się dobrze czytać, czynność ta stała się jego najprzyjemniejszym zajęciem. Najpierw matka, a potem Aniela Kiermasz przynosiły mu gazety i książki z biblioteki żydowskiej. Podobno przeczytał wszystkie, które posiadali. Kiedy nie czytał, to słuchał radia. Najserdeczniejszym, przez całe życie, przyjacielem Stefana Gawłowskiego był Feliks Grzelak, późniejszy – po wojnie, kierownik Banku Spółdzielczego w Osięcinach.
Jeszcze przed wojną Stefan Gawłowski zaczął uczyć się języka niemieckiego i pisać pierwsze wiersze. Funkcję opiekuna przez okres wojny, a potem do końca życia pełnił jego najbliższy sąsiad Józef Szczepański. Gawłowski był już wtedy dorosłym mężczyzną, całkowicie unieruchomionym na wózku inwalidzkim. Wymagał ciągłej i całkowitej opieki, której sama matka nie mogła zapewnić. Józef Szczepański stał się kimś więcej – zaufanym przyjacielem i sekretarzem. Gawłowski pisał bardzo nieczytelnie więc Józef Szczepański albo dokonywał transkrypcji, albo pisał pod dyktando. Po wojnie Gawłowski stał się kimś w rodzaju prawnika piszącego usługowo podania do najróżniejszych władz i instytucji. Pisał też cały czas wiersze, które wysyłał do różnych wydawnictw. We wrześniu 1949 r. Gawłowski dostał nagrodę w wysokości 10.000 zł w konkursie na tekst marszowej piosenki żołnierskiej zorganizowanym przez Dom Wojska Polskiego w Warszawie. Jednym z organizatorów konkursu był Robert Stiller, który szczególnie zainteresował się autorem nagrodzonego tekstu. Wkrótce Robert Stiller stał się korespondencyjnym przyjacielem Gawłowskiego, bo jak napisał w liście, osobiście widzieli się tylko jeden raz. Od tej pory Robert Stiller starał się wszelkimi sposobami pomóc Gawłowskiemu, a przede wszystkim umożliwić wydanie jego wierszy. Było to niesłychanie trudne, mimo że wiersze te stanowiły niezwykłą wartość artystyczną. Po jakimś czasie jednak Gawłowski zaczął dostawać z Ministerstwa Kultury i Sztuki stypendium. W tym czasie, poza językiem niemieckim, znał już język angielski na tyle, że mógł swobodnie czytać. Umiejętność ta okazała się przydatna bo Robert Stiller przysyłał mu sporo różnych książek, w tym wielotomowe wydania klasyków niemieckich. Chyba pod wpływem tej lektury zajął się przekładami poetyckimi do redagowanych przez Roberta Stillera Wierszy wybranych J.R. Bechera (PIW 1957). Umowę na przetłumaczenie wierszy Bechera Stefan Gawłowski podpisał z PIW w grudniu 1954.
Stefan Gawłowski, w ostatnim okresie życia, przytłoczony ogromem nieszczęść, jakie towarzyszyły mu cały czas chyba się załamał. Przechodził wtedy już piąte ciężkie zapalenie płuc, którego nie przeżył. Zmarł 6 sierpnia 1955 r.
Już po śmierci Stefana Gawłowskiego, Robert Stiller doprowadził do wydania kilku jego wierszy. Najpierw pięciu w tygodniku Po prostu nr 37 z 9 IX 1956 r., a potem dwóch w zbiorze współczesnej poezji polskiej Ziemia rzeczywista wydanym w 1965 r. przez wydawnictwo związkowe CRZZ.
Osobna sprawa to spuścizna literacka po Stefanie Gawłowskim, która miała równie tragiczny koniec jak jej Autor. Krótko po jego śmierci matka wszystko spaliła.
Po śmierci Marii Gawłowskiej (13 wrzesień 1976 r. ) w czasie likwidowania po niej mieszkania okazało się, że jednak pozostały resztki twórczości Gawłowskiego, które zostały złożone w drewnianym budyneczku. Na początku lat 90. XX wieku dzieciaki z sąsiedztwa podpaliły budyneczek i wszystko poszło z dymem.
Stefan Gawłowski wraz ze swoją matką spoczywa na cmentarzu parafialnym w Osięcinach.
Źródła:
xxx – J. Cybertowicz, Rzecz o Stefanie Gawłowskim, „Kronika Gaz. Radz”. z IX 2000 s. 5.
xxx – USC Osięciny, Ks. zg. 1955 nr 20;
xxx – Dokumenty w posiadaniu autora.
xxx – Informacje Franciszka Roszaka, Anieli Trzeciak (Kiermasz), Mirosławy Skiczak (Szczepańskiej), Marty Stockiej i Ryszarda Kurdupskiego z Osięcin (1995).
xxx – Listy od Roberta Stillera z Warszawy (1995).
xxx – Słownik Biograficzny Powiatu Radziejowskiego, pod red. Jarosława Kołtuniaka, Zeszyt pierwszy, Piotrków Kuj. – Włocławek 2002, s. 33
xxx – Zdjęcia ze zbiorów Jana Cybertowicza.
Jan Cybertowicz
Opis fotografii:
01. Stefan Gawłowski w swoim domu na wózku podczas pracy.
02. Grób Stefana Gawłowskiego i Jego Matki na cmentarzu w Osięcinach.
03. Tablica nagrobna na grobie Stefana Gawłowskiego.