KOMUNIKATY
W dniu 31 października 2024 r. Urząd Gminy w Osięcinach, Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i Centrum Usług Wspólnych będą czynne do godz. 14.00
W dniu 31 października 2024 r. Urząd Gminy w Osięcinach, Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i Centrum Usług Wspólnych będą czynne do godz. 14.00
W dniu 02.11.2024r. Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Osięcinach będzie nieczynny.
W dniu 02.11.2024r. Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Osięcinach będzie nieczynny.
Rajd rowerowy
Spotkanie po latach
W dniu 21 lipca 2006 roku po 64 latach rozłąki doszło do spotkania braci Wacława i Mikołaja Chałupników.
Wacław Chałupnik urodził się 1922 roku we wsi Łubno gmina Dynów na Podkarpaciu. Był drugim dzieckiem z pięciorga dzieci Katarzyny i Damiana Chałupników. Najstarszą z nich była siostra Maria ur. w 1920 r., brat Onufry ur. się w 1926 r., Józef w 1930 r., i Mikołaj w 1935r.
W czasie okupacji, w 1942 r., Wacław Chałupnik został wywieziony do Niemiec do pracy na rzecz III Rzeszy. Po uciążliwej podróży trafił do miejscowości Detmold. Tam przydzielono go do pracy na wsi u gospodarza. Do tej wsi w podobny sposób trafiło dużo ludzi różnych narodowości, w tym wielu Polaków. Gdy Polacy dowiedzieli się o przybyciu Wacława przyszli pytać o wiadomości z Polski. Jeden z towarzyszy niedoli zapytał, czy coś przywiózł z Polski. Wacław odpowiedział, że nie ma nic poza jednym bochenkiem chleba i masłem, które mama dała mu na drogę. Jeden ze starszych wziął chleb do rąk, pocałował i przełamał na pół. Jedną część podzielił wśród obecnych kolegów, a drugą kazał zachować dla kolegów, którzy przyjdą do niego wieczorem ze wsi. Koledzy całowali chleb i płakali. Dla tych ludzi ta kruszyna ojczystego chleba była jak coś świętego. Wacław Chałupnik do końca wojny pracował u bauera Nidemaja w Niemczech. Po zakończeniu wojny wrócił do Polski. Gdy dojechał do Dynowa zatrzymało go dwóch milicjantów, którzy grozili mu zabiciem i obrabowali go ze wszystkiego, co posiadał. Tę scenę widział kolega z Łubna. Ostrzegł Wacława by nie wracał do Łubna, ponieważ wszystkich, którzy wracali z Niemiec mordowali. Powiedział Wacławowi, że rodziny już tu nie ma, ponieważ wszyscy zostali wypędzeni z wioski, ale nie wiedział dokąd się udali. W tej sytuacji Wacław nie wiedział co dalej robić, dokąd się udać. Dowiedziawszy się o sytuacji panującej w Łubnie, załamany i zrozpaczony postanowił pojechać do znajomych, których poznał w Niemczech. Po pewnym czasie zapoznał swą żonę Kazimierę z rodu Białęckich. Wziął działkę z parcelacji w Woli Skarbkowej w gminie Osięciny. Pobudował dom i tam pracował jako rolnik, stopniowo się dorabiając. A że był człowiekiem upartym i bardzo pracowitym szybko się dorobił wszystkiego. Przez całe życie ciężko pracował, rozbudował gospodarstwo, postawił nowy dom. Gdy osiągnął z żoną wiek emerytalny przekazał gospodarstwo córce Marii. Obecnie gospodarstwo przejął wnuk Bogdan. Przez te wszystkie lata tęsknił za rodziną. Czyniliśmy poszukiwania przez Polski Czerwony Krzyż w Warszawie. Pisaliśmy wiele razy, lecz za każdym razem odpowiedź była taka sama, iż nie mogą nikogo z rodziny Chałupników odnaleźć. Dzwoniliśmy do Urzędu Gminy w Dynowie o pomoc w odnalezieniu rodziny, odpowiadano, że nikogo z rodziny Chałupników na tym terenie gminy nie ma. W 2005 roku napisaliśmy ponownie list do Urzędu Gminy w Dynowie z prośbą o pomoc w odnalezieniu rodziny Chałupników. List trafił do Pani Kierownik Urzędu Stanu cywilnego w Dynowie. Jak się okazało Pani Kierownik znała Panią Helenę Martowicz z Dynowa, która pochodzi z rodu Chałupników. Powiedziała jej o liście i poprosiła by przyszła do Urzędu i przeczytała list. Po zapoznaniu się z treścią listu, Helena Martowicz postanowiła napisać list do Wacława Chałupnika podając jednocześnie swój numer telefonu do Dynowa. I tak rozpoczęły się kontakty telefoniczne z Panią Heleną. To właśnie p. Helena pytała wielu ludzi, jeździła do Łubna, pojechała do Góry Kalwarii, gdzie przyjeżdżali ludzie z Ukrainy. W tych poszukiwaniach trafiła na Panią Marię Boczar z Łubna, która znała Pana Piotra Pudlicha z Łubna, który opowiedział iż jeździł na Ukrainę do Kozowa do swoich krewnych, którzy mieszkają po sąsiedzku z Józefem Chałupnikiem. Okazało się, że to jest brat Wacława, ale niestety od 2 lat już nie żyje. Podał nam adres do jego żony Luby. I tak rozpoczęła się korespondencja z rodziną. Luba powiadomiła o istnieniu Wacława córkę siostry Marii, Katarzynę Bołdarczuk, ona znała miejsce zamieszkania jedynego żyjącego brata – Mikołaja Chałupnika. Gdy już dowiedzieliśmy się o rodzinie, postanowiliśmy doprowadzić do spotkania braci. Spotkanie odbyło się w Woli Skarbkowej w gospodarstwie, w którym osiedlił się Wacław Chałupnik.
Foto: M. Maniewski
Wnuk Wacława Chałupnika:
RomualD